wtorek, 25 grudnia 2018

Mamy już grudzień i święta. Jest to mój ulubiony czas w roku. Chociaż przez chwilkę mogę powrócić do dziecięcych lat i poczuć beztroskę. Chciałabym, aby to trwało wiecznie.
Od ostatniego wpisu minęło 7 miesięcy. Cholera, jak wiele się zmieniło. Nadal jest ciężko, nadal sobie nie radzę i nadal czuję ból i strach, który mnie paraliżuje. Zaczynam odpuszczać, czuję jak z każdą chwilą słabnę. Boję się,że któregoś dnia moje serce nie wytrzyma. Coraz częściej zastanawiam się dlaczego przyszło mi aż tyle wycierpieć. Musiałam chyba coś przeskrobać.
Choroba nie daje za wygraną, ciągle wraca i zabiera kolejną cząstkę mnie. Ostatkami sił próbuję z tym cholerstwem walczyć. Nie mogę się poddać, tak wiele chciałabym jeszcze doświadczyć..
Czas stał się moim wrogiem i obawiam się,że mam go za mało. O dziwo, chyba się z tym pogodziłam. Kurewsko to boli. Myślę o moich rodzicach i kruszy mi się serce. Tak mocno ich kocham. Boże, mam nadzieję,że przygotowałeś dla mnie lepszy scenariusz..